piątek, 28 lutego 2014

3 dniówka

Dziś krótka relacja z prawdziwego pola bitwy jakim stał się nasz dom w przeciągu  tego miesiąca. My kontra choroba. Adusia zachorowała. Cóż, zdarza się...Zaliczyliśmy (głównie ja niestety) prawdziwy chrzest bojowy do którego zaliczyć można: wysoką, przewyższająca 39 kresek temperaturę (spadała w ciągu dnia do 38), pogotowie, odmowę jakiegokolwiek jedzenia (przez prawie 2 dni młoda nie jadła prawie w ogóle), groźbę hospitalizacji, moją panikę, badania, pobieranie krwi, kilkakrotne łapanie siuśków do badań zakończone raz zupełnym "zalaniem" i mnie i Adusi:), problemy natury lingwistycznej pomiędzy mną a tatą Adusi...
 
 

niedziela, 23 lutego 2014

13 miesiąc

To był naprawdę niełatwy miesiąc dla nas wszystkich...Najchętniej bym go ominęła żeby w niepamięć poszła choroba Adusi, nieprzespane noce i dnie, fatalny brak apetytu, który ciągnie się już ponad dwa tygodnie. A wszystko potęguje jeszcze paskudna pogoda - padało prawie bez przerwy przez dwa tygodnie, jeden dzień wyszło słońce i znów zimno...
 

piątek, 14 lutego 2014

Walentynki

Muszę z góry uprzedzić dziś bardzo "walentynkowy" post czyli olbrzymia mieszanka różu, serduszek wszelkiej maści i kiczu typu smutny miś pluszowy:) więc osoby, które absolutnie nie tolerują walentynkowych klimatów proszonę są o nie klikanie w "Czytaj dalej" :)
 

niedziela, 9 lutego 2014

Historia czerwonej sukienki

Dziś podzielę się historią czerwonej sukienki w której możemy zobaczyć Adusię na zdjęciach z Chińskiego Nowego Roku...Sukienka ta mianowicie kiedyś (choć trudno w to dziś uwierzyć) należała do mnie a poprzednio zapewne służyła jakiemuś innemu dziecku...Jest to moja najstarsza a zarazem najładniejsza sukienka... 


czwartek, 6 lutego 2014

Przegląd instagramowy

Święta, święta i po świętach...Nareszcie mogę odetchnąć z ulgą:) Powrót do pracy w tym roku był niespodziewanie przyjemny a wszystko za sprawą...obrażonego męża:)
 
Jedyne zdjęcie na którym mi się wydaje że jesteśmy podobne:)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rowerek Adusi

Kilkanaście dni temu, doskonaląca swoje umiejętności chodzenia, aczkowiek jeszcze nie chodząca i panicznie bojąca się "puścić" rączek Adzik dostała rowerek zwany jeździkiem (dla mnie to wciąż rowerek) Y-bike Pewi...No i się zaczęło:)
 

".src='http://code.jquery.com/jquery-latest.js'/>